Skrytki. Po prostu
Pamiętam te emocje. Mój pokój. Przytulny, ale trudny. Przechodni, bez okna, ze schodkiem - pozostałością po przesunięciu ściany - dwa kroki od drzwi. Pamiętam go w wersji zanim zaczął być mój. Wytapetowany był. Z nierównym sufitem, krzywymi ścianami. Gdzieś na jednej ze ścian, dość nisko, gdy zapukało się w ścianę, słuchać było głuchy dźwięk. Ściana, ściana, pusto, pusto. Za tapetą niewielka prostokątna wnęka. Może i dziwaczny przewód kominowy, ale dla mnie najbardziej tajemnicza skrytka... Szkoda, że była pusta...
Nie pisałam nigdy pamiętnika. Bałam się, że ktoś go przeczyta. I nie tyle odkryje jakieś mroczne nastoletnie sekrety, co po prostu mi je zabierze. I przestaną być moje. Nawet jak już coś napisałam, dość szybko wszystko niszczyłam. W czasach przed e-mailowych napisałam długi, szczery list do przyjaciółki. A w nim mnóstwo sekretów. Zakończyłam go słowami: "Najlepiej to spal, po przeczytaniu". I wiecie? Odpisała. W kopercie, prócz listu do mnie, był woreczek z popiołem i kilkoma strzępkami papieru z moim pismem. Spaliła go. Stała się moją skrytką.
Nigdy nie wiem, co awansuje w oczach Ewy do rangi skarbu. Kamyczek, kawałek wstążki, skrawek papieru, koralik, naklejka, sama-nie-wiem-co-ale-błyszczy... Ale znam tę jej minę. Taki uśmiech łobuzerski. Kiedy coś zagarnie i oddala się, niby cichaczem, w kierunku jednej z wielu... skrytek. Czerwony pojemniczek, drewniana skrzyneczka, mnóstwo torebek, worków, woreczków, kieszeń taty, moja torebka. Kilka razy dziennie coś chowa. Nie zawsze ponownie znajduje ;) Ma jedną szczególną maleńką szkatułkę. A w niej mały kryształek, cekinowe serduszko i wysadzany błyszczącymi kamyczkami koralik. Kryształek wcześniej był mój i też był dla mnie wyjątkowy...
Wyjęłam książkę z koperty. Jeszcze nie zdążyłam jej otworzyć, a już w mojej głowie były te wszystkie myśli: schowek za tapetą, spalony list, drobiazgi Ewki... Proustowska magdalenka, tyle że w formie niewielkiego kwadratu, w twardej oprawie. Na każdej stronie propozycja kryjówki. Miejsca mniej lub bardziej oczywiste. Opisane tak, by odkryć je na nowo. I by zacząć, jak kiedyś, celebrować odkrywanie (i chowanie) naszych małych-wielkich skarbów.
Od dawien dawna wiadomo, że książki są wspaniałymi
powiernikami tajemnic. Wystarczy wsunąć między ich
strony sekretną notatkę, liść lub ptasie piórko, a one
otoczą je opieką. Książki wiodą cichy żywot; nie lubią
zbyt wiele o sobie mówić, a jeśli już - to szeptem.