Reprezentacja Sztywniaczków
To zaledwie reprezentacja. Na dodatek zupełnie subiektywna. Reprezentacja sztywniaczków, które nas z różnych powodów ominęły*. I trochę szkoda, bo to drużyna wyśmienita, na miarę złota. Bardzo zróżnicowana pod względem treści, ilustracji, kolorystyki i formatu. Na pewno mała Ewa chętnie by wszystkie te książki obśliniła. Mokrym palcem szlaczek narysowała. Rozmoczyła rogi. Ekstatycznie pokazała jakiś detal. Huknęła z impetem o podłogę. Zachichotałaby nad nimi. Targałaby je pewnie, tak jak przynosiła wszystkie swoje kartonówki. I kazała czytać. Jeden raz, drugi, trzynasty i sto pierwszy. Aż schowalibyśmy dany tytuł na szafę. Choć na kilka dni. Tymczasem zaczynamy od nowa. Przygodę ze sztywniaczkami. Mianowałam się trenerem i powołałam reprezentację. Sztywniaczków. Liczna to drużyna...
Nie ma oficjalnych ustaleń dotyczących liczebności Reprezentacji Sztywniaczków. Dlatego. Czujcie się zaproszeni do powoływania swoich zawodników. W komentarzach. Które kartonówki polecacie najbardziej?
PS Uzupełnienie. Nie tak dawno temu, nie za górami i lasami Ewka czytała takie kartonówki: Wiosna na ulicy Czereśniowej, ABC, Auta, Na budowie, Auto Ferdynand, Bardzo głodna gąsienica, Jest tam kto?, Gdzie idziemy?, Kurczę blade, Mam oko na litery, Miasteczko Mamoko, Opowiem ci, mamo, co robią mrówki, Pierwsze urodziny prosiaczka, Różnimisie, Spacer, W przedszkolu i inne...
* No dobra. Dwa z tych tytułów już mamy :) Jeden nawet niebawem pokażę...
* No dobra. Dwa z tych tytułów już mamy :) Jeden nawet niebawem pokażę...